piątek, 17 kwietnia 2009

Korespondencja inaczej

W domu, gdzie mieszkaliśmy wcześniej utrapieniem był wiecznie zepsuty domofon. Zdażały się jednak krótkie momenty w czasie których domofon był czynny, ale mieszkańcy kamienicy nie zamykali drzwi, zatem i tak brama stała otworem. Ponieważ zaraz przy niej znajdował się sklep, nie trudno domyślić się, w jakim celu służyła nasza brama tym, którzy właśnie wypili piwko.
By temu zapobiec K. przygotował i zawiesił w bramie apel o zamykanie drzwi. Ja byłam sceptyczna, sądziłam, że kartka nie powisi długo, a tym bardziej nie sprawi, że brama będzie zamknięta. O dziwo, przez jakiś czas lokatorzy dbali o zamykanie drzwi.

Sęk w tym, że po kilku dniach na apelu pojawiła się adnotacja od... Pana Listonosza. Nic dodać nic ująć...
Nie idzie wejść. Proszę o klucze. Pan Listonosz

A niedługo potem ktoś zdrowo kopnął w zamek i zepsuł go na amen. Na szczęście już tam nie mieszkamy.

Brak komentarzy: