wtorek, 17 lutego 2009

Szczęśliwe zakończenie


Koledze z pracy zawieruszyła się ulubiona czapka (cierpiał w milczeniu, nikt nic nie wiedział). Tymczasem my któregoś dnia odkryliśmy czyjeś nakrycie głowy w bagażniku, ale gdy mechanik zdecydowanie stwierdził, że to nie jego, porzuciliśmy szukanie właściciela. Jeździła więc z nami prawie przez rok, trochę służąc za szmatkę do przecierania szyb. Ostatnio podwoziliśmy gdzieś kolegę, wsiadł więc z tyłu i nagle usłyszeliśmy - Ej, to moja czapka! A więc to tu ją zostawiłem! -

Po kąpieli czapka wróciła do swego właściciela, czego nie omieszkałam sfotografować. Teraz się już nie rozstają.

Brak komentarzy: