wtorek, 11 sierpnia 2009

Ciężka praca

W sobotę byliśmy z K. u jego babci. Oznacza to, że wracaliśmy z bagażnikiem pełnym warzyw. A to z kolei oznacza, że ostatnie dwa wieczory spędziliśmy robiąc zaprawy. Mamy już fasolkę szparagową (tzw. szabelek), buraczki, marchew i pesto z natki pietruszki. Czeka jeszcze kabaczek, który zamieni się w podstawę do leczo. Ależ to męcząca robota... Pocieszam się, że zimą zupełnie inaczej będę o tym myśleć otwierając słoiczek z pachnącymi warzywkami... ;) Fot na razie nie zrobiłam, bo czasu nie mam, miotam się pomiędzy wyparzaniem słoików, pasteryzowaniem, obieraniem ze skórki itp.

Brak komentarzy: